Od soboty 7. lipca trwają GdyniaDesignDays. Kolejna trójmiejska impreza z dizajnem w roli głównej. Sporo wystaw, wykładów, warsztatów. Część stricte dla ludzi z branży, część dla szaraczków, część z myslą o dzieciakach. Co nieco udało mi się zobaczyć.
Bóg Humor Ojczyzna. Jako slawistka musiałam obejrzeć tę wystawę, która miała odczarować rosyjski dizajn ze złotych klamek, christali i barokowych tapet. Jakoś bez zaskoczenia, bo odniesień do folku sporo (matrioszka wybebeszona na wiele sposobów), ażurowe patery na owoce, to już (IMO) dość oklepany temat, a solniczki/pieprzniczki w kształcie aniołków/diabełków też już gdzieś widziałam. Za to strasznie podobał mi się projekt mebelków dziecięcych z elementami mojej ulubionej sklejki, takie trochę art-deco. Dobra rzecz, to również tradycyjne talerze do wieszania na ścianie ozdobione, zamiast wzorami kwiatowymi, rysunkami scenek rodzajowych z 'dresiarzami'(?) w rolach głównych. Fajne.
Centrum GDD stanowił Terminal Designu utworzony na końcu Skweru Kościuszki z kontenerów, w których mieściły się mini sale wystawowe, dotyczące TEMATu, wystawy "mającej w ciekawy sposób (...) pomóc zrozumieć zwiedzającemu, że nawet w sposób nieświadomy obcuje z designem, który staje się głównym TEMATem otaczającego go świata".
W jednym z kontenerów mieścił się sklepik z rękodziełem/dizajnerskimi przedmiotami projektu młodych-zdolnych:) Kubki, zabawki, książki, gadżety rewelacyjnie prezentowały się na sklejkowy regał inspirowany zapewne plastrem miodu. Przyjęłabym taki z chęcią;)
We wtorek byłam na warsztatach Szwedzki Design, poprowadzonych przez dekoratorkę z IKEA i zakończony wykonaniem projektu rzeczy, a dziś z moimi dzidami lepiliśmy smoka z kartonu.
Było strasznie gorąco, synu po narysowaniu żółwia, znużony zaczął układać puzzle... bez obrazka. A potem przyszła (kolejna) burza...
I marzyłam, żeby wygrać stołek White Rabbit z Paged Meble...:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz