piątek, 21 września 2012

Polska ilustracja dla dzieci - Zdzisław Witwicki

Miałam szczęście załapać się 'jedną nogą' na końcówkę trzech dekad największego rozwoju i powstania tzw. Polskiej Szkoły Ilustracji i... nieszczęście spędzić dzieciństwo w erze jej smutnego upadku...

W latach '50-'70, nieskrępowana zbytnim nadzorem władzy i brutalnymi regułami kapitalizmu, polska ilustracja dla dzieci kwitła, zachwycając różnorodnością form, stylów, swobodą podejścia do tematu. Zasmakowałam jeszcze w jej owocach, wychowując się na książeczkach z Serii z wiewiórką, czy Poczytaj mi mamo, zbiorach wierszy Brzechwy, Tuwima, Chotomskiej, opowiadaniach Papuzińskiej czy Krüger. Potem było fatalnie: w czasach przemian ustrojowych władze koncentrowały się na dalekich od sztuki rejonach. Zmiana warunków tworzenia wpłynęła diametralnie na kondycję i znaczenie polskiej ilustracji na scenie międzynarodowej: będąca dotychczas na czołowej pozycji, zaczęła być niemal niezauważalna.
Na szczęście początek, a już na pewno druga dekada obecnego wieku, przyniosła nadzieję w postaci cudnie zilustrowanych książek, bez wątpienia czerpiących z wspaniałych tradycji polskiej ilustracji. 

Gdyby tak się nie stało, musiałabym chyba zacząć sama ilustrować książki dla moich dzieci, jak to robił w czasach swojego dzieciństwa Zdzisław Witwicki, jeden z twórców złotego wieku polskiej ilustracji.
Z pewnością najbardziej znany jest ze stworzenia wizerunku Krasnala Hałabały z książek Lucyny Krzemienieckiej.
Tak na marginesie postaci Hałabały z Domowego przedszkola szczerze nie znosiłam, chyba ze względu na irytujący sposób mówienia i głosu, jakim obdarzono pacynkę...



































 

Witwicki narysował również Wróbelka Elemelka,
 
ilustrował utwory Bechlerowej, Krüger, Papuzińskiej, jest również autorem ilustracji do dzieł klasyków polskiej literatury: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Jana Kochanowskiego. Wykonał ponadto kilkaset ilustracji do czasopism dla dzieci i młodzieży. Projektował obwoluty płyt, okolicznościowe pocztówki i plansze dla przedszkoli (uh, za zdobycie jednej z nich dałabym się pociąć:))


A oto, co sam autor mówi o sposobie na dobrą ilustrację dla dzieci:

W gruncie rzeczy książeczki dla dzieci wybierają rodzice i to oni zwracają uwagę na ilustracje. Oni wybierają te, które im się podobają. A dziecko wymaga po prostu rzetelności. Jeśli w tekście piesek ma łaty, musi je mieć na rysunku.

Jeżeli dziewczynka ma sukienkę w kropki, musi się zgadzać na ilustracji. Dzieci po prostu chcą prawdy. Oczywiście, ilustracja ma kształtować też ich wyobraźnię i gust plastyczny.





Well, that's the point!













































poniedziałek, 17 września 2012

Torba-borba:)

Tak przy okazji właściwie, bo z resztek materiału pozostałych po uszyciu poszewek na poduszki, wyszła mi całkiem fajna torba-worek na strój wuefowy dla pewnej uroczej pierwszoklasistki:) 
Dziś siadam do maszyny i produkuję jeszcze dwie: dla mojej Lali oraz dla Panny Zuzanny.





poniedziałek, 10 września 2012

Prezent urodzinowy:)

Miło jest napić się kawy z filiżanki o idealnym kształcie i wielkości, a w dodatku w piękny wzór retro, a w jeszcze dodatkowym dodatku - sprezentowanym z okazji urodzin przez ulubioną niegdyś sąsiadkę:)















Dzięki, Szoszana:)

W sieci można znaleźć całkiem sporo przedmiotów okołokuchennych  nawiązujących stylistyką do wzornictwa z połowy minionego wieku. Zarówno nowych - stylizowanych, jak i prawdziwych 'staroci'. Wśród tych drugich niektóre, to prawdziwe kolekcjonerskie rarytasy,  dostępne za niemałe pieniądze na polskich oraz zagranicznych portalach aukcyjnych.

































1. Vintage Pyrex, 2. Orla Kiely, 3. Japan Staching Totem, 4. Demasks, 5. Sagaform, 6. Skip Hop, 7.  Chodzież Iza, 8. Ćmielów

Już jako dziecko uwielbiałam ten zestaw kawowy z Koła, wiedziałam, że kiedyś będzie mój. Jako prezent ślubny moich rodziców stał za szybką w kredensie, nie pamiętam, czy kiedykolwiek był użyty. Żaden to okaz, ale podoba mi się kształt dzbanków, cukiernicy oraz ten optymistyczny wzór. Kiedyś przyuważyłam go w jednym z filmów Barei, nie pamiętam tylko w którym...





piątek, 7 września 2012

Znajdź różnice...

 



















Strasznie ubolewam nad wyglądem ulic, witryn sklepowych, wejść do budynków, bram w Polsce. Bałagan, chaos, estetyczna samowolka. Banery, szyldy, potykacze przekrzykują się formą, wielkością, kolorami i czym tylko da się. Walczą o klienta, który jednak chyba w tym natłoku informacji podanych na pstrokatym talerzu niewiele widzi...
A przecież wystarczyłoby zunifikować, obwarować konkretnymi wytycznymi i dopilnować ich przestrzegania, edukować ludzi... Okropnie to boli, gdy widzę piękną kamienicę zasłoniętą nośnikami przeróżnej treści i maści (zawsze cierpiałam czekając na tramwaj na teatralce w Poznaniu - piękne kamienice, których spod blach, banerów, płacht prawie nie było widać;(... )

Na szczęście nie osiągamy absolutu w tej sferze:


Ale przecież może być naprawdę ładnie:




























To zdjęcia z Berlina, w którym jednak również zdarzały się maszkary, na przykład:


(chociaż przyznam, że te grafiki ze sklepu z ubiorami roboczymi rozczuliły mnie:)


A skoro wracam do Berlina, to koniecznie muszę pokazać wystawy ze świetnymi strojami ludowymi. Skórzane portki i kraciaste spódniczki do kupienia są nie tylko w sklepach cepeliopodobnych, ale również w regularnych domach handlowych, a nawet w sieciówkach typu New Yorker. Oczywiście czasami prezentacja na manekinach nie jest zbyt przekonująca, wówczas więcej inspiracji może dostarczyć widok fikuśnego stroju bezpośrednio na sympatycznym panu kasjerze:)


środa, 5 września 2012

Pierwszoklasistka

W poniedziałek moja Lala poszła do szkoły. Dumna i blada, z tornistrem, który na jej pleckach wyglądał trochę jak fioletowa kuchenka mikrofalowa. Nieco się przy wejściu na teren szkoły zestresowała, ale potem - poszło jak z płatka. Ma w klasie trzy koleżanki z grupy przedszkolnej, cały apel powitalny przeplotkowały, gaduły:)