piątek, 7 września 2012

Znajdź różnice...

 



















Strasznie ubolewam nad wyglądem ulic, witryn sklepowych, wejść do budynków, bram w Polsce. Bałagan, chaos, estetyczna samowolka. Banery, szyldy, potykacze przekrzykują się formą, wielkością, kolorami i czym tylko da się. Walczą o klienta, który jednak chyba w tym natłoku informacji podanych na pstrokatym talerzu niewiele widzi...
A przecież wystarczyłoby zunifikować, obwarować konkretnymi wytycznymi i dopilnować ich przestrzegania, edukować ludzi... Okropnie to boli, gdy widzę piękną kamienicę zasłoniętą nośnikami przeróżnej treści i maści (zawsze cierpiałam czekając na tramwaj na teatralce w Poznaniu - piękne kamienice, których spod blach, banerów, płacht prawie nie było widać;(... )

Na szczęście nie osiągamy absolutu w tej sferze:


Ale przecież może być naprawdę ładnie:




























To zdjęcia z Berlina, w którym jednak również zdarzały się maszkary, na przykład:


(chociaż przyznam, że te grafiki ze sklepu z ubiorami roboczymi rozczuliły mnie:)


A skoro wracam do Berlina, to koniecznie muszę pokazać wystawy ze świetnymi strojami ludowymi. Skórzane portki i kraciaste spódniczki do kupienia są nie tylko w sklepach cepeliopodobnych, ale również w regularnych domach handlowych, a nawet w sieciówkach typu New Yorker. Oczywiście czasami prezentacja na manekinach nie jest zbyt przekonująca, wówczas więcej inspiracji może dostarczyć widok fikuśnego stroju bezpośrednio na sympatycznym panu kasjerze:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz